Ryśku xD
17-06-2012, 10:15
Po sobotnim meczu Polska - Czechy we Wrocławiu, kończącym udział Biało-Czerwonych w EURO 2012, kapitan naszej drużyny Jakub Błaszczykowski w rozmowie z dziennikarzami wylał swoje żale do prezesa PZPN Grzegorza Laty. Okazuje się, że relacje na linii kadra - związek pozostawiają wiele do życzenia.
- Nie chcę, żeby te słowa zostały odebrane jako frustracja. Ponieważ jednak czuję się odpowiedzialny za drużynę, muszę pewne sprawy poruszyć. Nie mają one znaczenia w kontekście tego, co wydarzyło się w meczu z Czechami, ale są to rzeczy, które jako kapitan reprezentacji Polski mam prawo powiedzieć - zaznaczył Błaszczykowski.
W ostatnich dniach kadrowicze Franciszka Smudy mieli spore problemy z załatwieniem biletów na mecze EURO 2012 dla członków swoich rodzin. Właśnie tego dotyczą główne pretensje pomocnika naszej drużyny.
- Nie może być tak, że przed każdym meczem musimy prosić pana prezesa o to, czy nasze rodziny mogą dostać bilety na mecz. Nie może być tak, że na kilka godzin przed meczem zastanawiamy się, czy je k…wa dostaniemy, czy nie! Przecież niektórzy rodziny mają w Gdańsku! - podkreśla zdenerwowany Błaszczykowski.
- Przed każdym meczem na EURO było tak samo! Za każdym razem słyszeliśmy, że bilety będą o 14.00, za chwilę, że o 17.00, później, że o 20.00, potem, że jutro - na pięć godzin przed meczem, aż w końcu okazywało się, że biletów dla rodzin nie ma. W sobotę dobitnie powiedziałem prezesowi, co o tym wszystkim sądzę - wyjawia piłkarz Borussii Dortmund.
Zdaniem Błaszczykowskiego Grzegorz Lato mija się z prawdą, kiedy opowiada w mediach o swoich znakomitych relacjach z piłkarzami reprezentacji Polski.
- Pan prezes mówi w wywiadzie, że ma dobry kontakt z drużyną. Osobiście tego nie zauważyłem, bo za każdym razem, kiedy coś z nim ustalamy, te ustalenia nie trzymają się później kupy. (…) Nie boję się odpowiedzialności za te słowa, choć wiem, że pewnym ludziom się one nie spodobają - przyznaje kapitan polskiej drużyny.
Jak się okazuje, brak biletów dla rodzin piłkarzy to nie jedyny problem organizacyjny, jaki pojawił się w kadrze podczas EURO 2012.
- Przed mistrzostwami nie chcieliśmy robić niepotrzebnego zamieszania, ale niestety po raz kolejny niektórych rzeczy nie dopilnowano. W pewnym sensie nie mieliśmy nawet ustalonych premii, choć to akurat nieistotne, bo pieniądze nie są dla nas najważniejsze - przekonuje Błaszczykowski.
- Dla nas liczą się przede wszystkim rodziny, a podczas turnieju każdy z nas musiał się martwić, czy bliskie mu osoby będą mogły przyjechać na mecz, czy nie. To coś, co zabiera koncentrację, która powinna wiązać się z meczem. Najgorsze, że przed każdym spotkaniem było tak samo! - kończy.
Z Wrocławia - Michał Bugno, Wirtualna Polska
Źródło wp.pl
- Nie chcę, żeby te słowa zostały odebrane jako frustracja. Ponieważ jednak czuję się odpowiedzialny za drużynę, muszę pewne sprawy poruszyć. Nie mają one znaczenia w kontekście tego, co wydarzyło się w meczu z Czechami, ale są to rzeczy, które jako kapitan reprezentacji Polski mam prawo powiedzieć - zaznaczył Błaszczykowski.
W ostatnich dniach kadrowicze Franciszka Smudy mieli spore problemy z załatwieniem biletów na mecze EURO 2012 dla członków swoich rodzin. Właśnie tego dotyczą główne pretensje pomocnika naszej drużyny.
- Nie może być tak, że przed każdym meczem musimy prosić pana prezesa o to, czy nasze rodziny mogą dostać bilety na mecz. Nie może być tak, że na kilka godzin przed meczem zastanawiamy się, czy je k…wa dostaniemy, czy nie! Przecież niektórzy rodziny mają w Gdańsku! - podkreśla zdenerwowany Błaszczykowski.
- Przed każdym meczem na EURO było tak samo! Za każdym razem słyszeliśmy, że bilety będą o 14.00, za chwilę, że o 17.00, później, że o 20.00, potem, że jutro - na pięć godzin przed meczem, aż w końcu okazywało się, że biletów dla rodzin nie ma. W sobotę dobitnie powiedziałem prezesowi, co o tym wszystkim sądzę - wyjawia piłkarz Borussii Dortmund.
Zdaniem Błaszczykowskiego Grzegorz Lato mija się z prawdą, kiedy opowiada w mediach o swoich znakomitych relacjach z piłkarzami reprezentacji Polski.
- Pan prezes mówi w wywiadzie, że ma dobry kontakt z drużyną. Osobiście tego nie zauważyłem, bo za każdym razem, kiedy coś z nim ustalamy, te ustalenia nie trzymają się później kupy. (…) Nie boję się odpowiedzialności za te słowa, choć wiem, że pewnym ludziom się one nie spodobają - przyznaje kapitan polskiej drużyny.
Jak się okazuje, brak biletów dla rodzin piłkarzy to nie jedyny problem organizacyjny, jaki pojawił się w kadrze podczas EURO 2012.
- Przed mistrzostwami nie chcieliśmy robić niepotrzebnego zamieszania, ale niestety po raz kolejny niektórych rzeczy nie dopilnowano. W pewnym sensie nie mieliśmy nawet ustalonych premii, choć to akurat nieistotne, bo pieniądze nie są dla nas najważniejsze - przekonuje Błaszczykowski.
- Dla nas liczą się przede wszystkim rodziny, a podczas turnieju każdy z nas musiał się martwić, czy bliskie mu osoby będą mogły przyjechać na mecz, czy nie. To coś, co zabiera koncentrację, która powinna wiązać się z meczem. Najgorsze, że przed każdym spotkaniem było tak samo! - kończy.
Z Wrocławia - Michał Bugno, Wirtualna Polska
Źródło wp.pl