dziq76pl
25-02-2013, 20:03
Rząd chce ograniczyć łamanie prawa w sieci. Ustawa niedługo trafi do Sejmu
Wystarczy wysłać wniosek o zablokowanie strony z dziecięcą pornografią, pirackimi plikami muzyki, obraźliwymi wpisami na forach internetowych czy komentarzem na blogu, aby...
Nowelizację ustawy (o świadczeniu usług drogą elektroniczną) przygotowało Ministerstwo Cyfryzacji. Rząd zajmie się nią w przyszłym tygodniu. Chodzi o ograniczenie łamania przepisów prawa. Na przykład wyeliminowanie obraźliwych wpisów i pieniactwa na forach internetowych.
Szef MSZ Radosław Sikorski wytaczał portalom procesy za to, że nie reagowały na antysemickie komentarze na swoich stronach. Ministerstwo Cyfryzacji chce, żeby takie wpisy można było szybko blokować, bez konieczności angażowania sądu.
Donos w formularzu
- Chodzi głównie o ułatwienie dochodzenia roszczeń za naruszenie praw autorskich czy umieszczanie w internecie informacji objętych tajemnicą państwową lub firmową. Musimy wyważyć prawo do wolności w internecie i prawo do obrony osób, których prawa w internecie naruszono - podkreśla Piotr Waglowski, członek rady informatyzacji, która doradza ministrowi cyfryzacji.
Jak to ma działać? Strony internetowe będą musiały zamieszczać stosowne formularze. Osoba, która będzie chciała zgłosić naruszenie, pobierze go i wyśle. We wniosku trzeba będzie podać adres strony, którą chcemy zamknąć, oraz uzasadnić, w jaki sposób narusza on przepisy prawa. Właściciel strony będzie miał trzy dni na odpowiedź. Jeśli zablokuje stronę, poinformuje o tym jej autora, który będzie mógł złożyć sprzeciw. Procedura blokowania, z odwołaniami, zajmie dwa tygodnie. Złożenie wniosku nie wyklucza prawa do skierowania sprawy do sądu.
Rząd chce jednak zdjąć odpowiedzialność z portali za cudze treści. Będą odpowiadać ich autorzy. Portal poniesie odpowiedzialność tylko wtedy, gdy udowodni mu się, że świadomie nic nie zrobił.
Dziś duże portale otrzymują dziennie po kilkadziesiąt wniosków o zablokowanie treści. Nie ma jednak powszechnie uznanych zasad, w praktyce wszystko zależy od dobrej woli portalu.
Portale uciekną za granicę?
Procedura będzie obowiązywała firmy mające siedziby w Polsce. Prawnicy się spierają, czy Facebook i Google będą poza jej jurysdykcją. Są obawy, że ustawa Boniego będzie mało skuteczna również w kraju, bo portale z pirackimi plikami uciekną za granicę. Tak jest z faszystowską stroną Red Watch, na której atakuje się działaczy lewicowych. Strona jest zarejestrowana w USA i polska prokuratura jest bezradna.
Są obawy, że procedura blokowania może być wykorzystana do cenzury prewencyjnej. Zwłaszcza małe portale w obawie przed procesami będą blokować np. czyjeś wypowiedzi dla świętego spokoju.
Ministerstwo uspokaja. Podanie we wniosku nieprawdziwych informacji będzie traktowane jako czyn nieuczciwej konkurencji, za co grozi grzywna, areszt lub wpłata na cel społeczny.
Podobne procedury wprowadziła już cześć krajów UE. - Nawet w internecie musi być jakiś porządek. A przecież nie wprowadzamy rejestru stron zakazanych jak w Rosji - mówi Janusz Dorożyński z Polskiego Towarzystwa Informatycznego, które uczestniczyło w konsultacjach nad projektem.
Źródło: wykop.pl
Co wy na to powiecie? Ja to zostawiam bez komentarza :D:D
Wystarczy wysłać wniosek o zablokowanie strony z dziecięcą pornografią, pirackimi plikami muzyki, obraźliwymi wpisami na forach internetowych czy komentarzem na blogu, aby...
Nowelizację ustawy (o świadczeniu usług drogą elektroniczną) przygotowało Ministerstwo Cyfryzacji. Rząd zajmie się nią w przyszłym tygodniu. Chodzi o ograniczenie łamania przepisów prawa. Na przykład wyeliminowanie obraźliwych wpisów i pieniactwa na forach internetowych.
Szef MSZ Radosław Sikorski wytaczał portalom procesy za to, że nie reagowały na antysemickie komentarze na swoich stronach. Ministerstwo Cyfryzacji chce, żeby takie wpisy można było szybko blokować, bez konieczności angażowania sądu.
Donos w formularzu
- Chodzi głównie o ułatwienie dochodzenia roszczeń za naruszenie praw autorskich czy umieszczanie w internecie informacji objętych tajemnicą państwową lub firmową. Musimy wyważyć prawo do wolności w internecie i prawo do obrony osób, których prawa w internecie naruszono - podkreśla Piotr Waglowski, członek rady informatyzacji, która doradza ministrowi cyfryzacji.
Jak to ma działać? Strony internetowe będą musiały zamieszczać stosowne formularze. Osoba, która będzie chciała zgłosić naruszenie, pobierze go i wyśle. We wniosku trzeba będzie podać adres strony, którą chcemy zamknąć, oraz uzasadnić, w jaki sposób narusza on przepisy prawa. Właściciel strony będzie miał trzy dni na odpowiedź. Jeśli zablokuje stronę, poinformuje o tym jej autora, który będzie mógł złożyć sprzeciw. Procedura blokowania, z odwołaniami, zajmie dwa tygodnie. Złożenie wniosku nie wyklucza prawa do skierowania sprawy do sądu.
Rząd chce jednak zdjąć odpowiedzialność z portali za cudze treści. Będą odpowiadać ich autorzy. Portal poniesie odpowiedzialność tylko wtedy, gdy udowodni mu się, że świadomie nic nie zrobił.
Dziś duże portale otrzymują dziennie po kilkadziesiąt wniosków o zablokowanie treści. Nie ma jednak powszechnie uznanych zasad, w praktyce wszystko zależy od dobrej woli portalu.
Portale uciekną za granicę?
Procedura będzie obowiązywała firmy mające siedziby w Polsce. Prawnicy się spierają, czy Facebook i Google będą poza jej jurysdykcją. Są obawy, że ustawa Boniego będzie mało skuteczna również w kraju, bo portale z pirackimi plikami uciekną za granicę. Tak jest z faszystowską stroną Red Watch, na której atakuje się działaczy lewicowych. Strona jest zarejestrowana w USA i polska prokuratura jest bezradna.
Są obawy, że procedura blokowania może być wykorzystana do cenzury prewencyjnej. Zwłaszcza małe portale w obawie przed procesami będą blokować np. czyjeś wypowiedzi dla świętego spokoju.
Ministerstwo uspokaja. Podanie we wniosku nieprawdziwych informacji będzie traktowane jako czyn nieuczciwej konkurencji, za co grozi grzywna, areszt lub wpłata na cel społeczny.
Podobne procedury wprowadziła już cześć krajów UE. - Nawet w internecie musi być jakiś porządek. A przecież nie wprowadzamy rejestru stron zakazanych jak w Rosji - mówi Janusz Dorożyński z Polskiego Towarzystwa Informatycznego, które uczestniczyło w konsultacjach nad projektem.
Źródło: wykop.pl
Co wy na to powiecie? Ja to zostawiam bez komentarza :D:D