Habemus Papam
03-12-2010, 20:46
Dziś sprawdzając kilka nowych płyt, czytając komentarze pod teledyskami, trackami naszła mnie refleksja i chęć przekazania Wam popkillerowego artykułu opisując najdokładniej moje dzisiejsze przemyślenia. Wiem, że na tym forum takie tematy są chuja warte ale może do kogoś to dotrze. Jeżeli nie chce się Wam czytać bądź nie przeczytaliście tego do końca to się nie wypowiadajcie.
Niedawne zakończenie "największego z beefów, które nigdy nie miały miejsca" (foto z lewej) sprawiły, że naszła mnie refleksja odnośnie tego, jak naprawdę wygląda kwestia konfliktów w rapowej branży i wzajemnych podziałów.
Przy okazji beefu Peji i Tedego można było przeczytać opinie o tym, jaką to hańbą jest, że dorośli mężczyżni zachowują się jak dzieci. Czy jednak podziały i starcia nie są notorycznie podsycane przez samych słuchaczy?
Czy jedyną sensowną linią podziału nie może być jakość muzyki tworzonej przez członków jednej kultury, wyznających podobne wartości i wychowanych na podobnych składach? Jak widać nie. Ulicznicy z pogardą patrzą na skupiony na technice i formie trueschool - "bezjajeczny rap od studencików". Druga strona podobnie traktuje hardcore'owców - "twardogłowe półmózgi i hwdp". Czy Małpa nie pokazał wam jeszcze, że trueschool może mieć jaja i przekazywać coś więcej niż gimnazjalne zabawy słowem? Czy Sobota nie pokazał, że hardkorowy ulicznik może być jednym z najświeższych i najbardziej otwartych na trendy MC na scenie? Czy Vienio i Ostry nie pokazał, że ze zbuntowanego małolata z ulicy można przejść ewolucję do kogoś znającego ciężar słowa i starającego się wskazywać właściwą drogą i czy zarazem ten sam Vienio nie pokazał, że na jednej płycie może być miejsce dla Soboty i L.U.C.?
Czy wciąż muszę napotykać się na tyrady "prawdziwych" zwalczających sprzedajne cykające południe, którzy nie słyszeli żadnego klasyka z tamtego regionu a wolą stawiać współczesnemu rapowi krzyżyki za grille i złote łańcuchy? Tyle tylko, że kajdany mogliśmy spotkać już u Run DMC a dużo bardziej żałosne od naturalnego image'u południowców jest kopiowanie go poprzez zapętlający się coraz częściej Nowy Jork. Z drugiej strony czy słuchacze mainstreamowego southu muszą wyśmiewać to, jak sprzedają się teraz legendy NY i nazywać ich no-name'ami, które się skończyły a cały klasyczny eastcoast nazywać wtórną nekrofilią? Jak ci, którzy wielbili Q-Tipa za to, że "Renaissancem" wypowiedział wojnę "małpom z południa" zareagowali słysząc, że do oficjalnego remixu "Renaissance Rap" zaproszony został Lil Wayne, zwany przez nich nie inaczej niż Lilgejnem? Żeby było śmieszniej to, o ironio, część słuchaczy Wayne'a gejraperem określa Q-Tipa. Również Masta Ace i Brother Ali mówili mi w wywiadach, że jarają się Weezym i "Carterem III" - szkoda, że część ich fanów najchętniej zaatakowałaby Dwayne'a Cartera czosnkiem i osikowym kołkiem.
Przekaz Sokoła z "Każdy Ponad Każdym" nijak się nie zdezaktualizował a nawet zyskał na czasie dzięki internetowej możliwości anonimowego wyładowania kompleksów. Patrząc na internetowe komentarze raperzy dzielą się na: debili i przeintelektualizowanych studencików, wykozaczonych cwaniaków i frajerów bez jaj, sprzedajne popowe dziwki i wtórnych hermetycznych internetowców, wypalonych oldboyów i marnych trampkarzy. Jeśli tak, to po co tracicie na to czas? Moim zdaniem największą siłą rapu jest różnorodność i to, co pokazał Pyskaty świetnym "Bez Granic" - że w jednym numerze możemy usłyszeć obok siebie Fu (który dla części fanów Eldo będzie prostakiem) i Eldo (który dla części fanów Fu będzie "inteligentem"). Natomiast wracając jeszcze na koniec do podziału na trueschool i newschool to idealnie podsumował to w swoim ostatnim (swoją drogą mocno kontrowersyjnie brzmiącym) singlu Paluch - "Czym jest trueschool? To prawdziwa szkoła. Czym jest newschool? To szkoła jest nowa. Gdzie jest różnica, skoro tak się ***** spinasz - i tak najważniejsze jest to, o czym nawijasz". Nic dodać nic ująć.
Każdy powinien znaleźć coś dla siebie i jak powiedział Devin - po co tracisz czas na słuchanie tego, czego nie lubisz i ciśnięcie tego zamiast słuchać tego, czym się jarasz? Nigdy nie skumam hejterskiej mentalności dzielącej raperów na lepsze i gorsze podgrupy i mieszającej ich z obu stron z błotem. Jednak jak widać niektórzy na każdym kroku potrzebują układów, "ich" i wrogów.
@Zarex
dla Ciebie pogrubiłem najważniejsze zdanie w tym tekście. To czy ktoś się przejmie tym artykułem to zależy tylko od tego czy ma coś w głowie czy nie.
Niedawne zakończenie "największego z beefów, które nigdy nie miały miejsca" (foto z lewej) sprawiły, że naszła mnie refleksja odnośnie tego, jak naprawdę wygląda kwestia konfliktów w rapowej branży i wzajemnych podziałów.
Przy okazji beefu Peji i Tedego można było przeczytać opinie o tym, jaką to hańbą jest, że dorośli mężczyżni zachowują się jak dzieci. Czy jednak podziały i starcia nie są notorycznie podsycane przez samych słuchaczy?
Czy jedyną sensowną linią podziału nie może być jakość muzyki tworzonej przez członków jednej kultury, wyznających podobne wartości i wychowanych na podobnych składach? Jak widać nie. Ulicznicy z pogardą patrzą na skupiony na technice i formie trueschool - "bezjajeczny rap od studencików". Druga strona podobnie traktuje hardcore'owców - "twardogłowe półmózgi i hwdp". Czy Małpa nie pokazał wam jeszcze, że trueschool może mieć jaja i przekazywać coś więcej niż gimnazjalne zabawy słowem? Czy Sobota nie pokazał, że hardkorowy ulicznik może być jednym z najświeższych i najbardziej otwartych na trendy MC na scenie? Czy Vienio i Ostry nie pokazał, że ze zbuntowanego małolata z ulicy można przejść ewolucję do kogoś znającego ciężar słowa i starającego się wskazywać właściwą drogą i czy zarazem ten sam Vienio nie pokazał, że na jednej płycie może być miejsce dla Soboty i L.U.C.?
Czy wciąż muszę napotykać się na tyrady "prawdziwych" zwalczających sprzedajne cykające południe, którzy nie słyszeli żadnego klasyka z tamtego regionu a wolą stawiać współczesnemu rapowi krzyżyki za grille i złote łańcuchy? Tyle tylko, że kajdany mogliśmy spotkać już u Run DMC a dużo bardziej żałosne od naturalnego image'u południowców jest kopiowanie go poprzez zapętlający się coraz częściej Nowy Jork. Z drugiej strony czy słuchacze mainstreamowego southu muszą wyśmiewać to, jak sprzedają się teraz legendy NY i nazywać ich no-name'ami, które się skończyły a cały klasyczny eastcoast nazywać wtórną nekrofilią? Jak ci, którzy wielbili Q-Tipa za to, że "Renaissancem" wypowiedział wojnę "małpom z południa" zareagowali słysząc, że do oficjalnego remixu "Renaissance Rap" zaproszony został Lil Wayne, zwany przez nich nie inaczej niż Lilgejnem? Żeby było śmieszniej to, o ironio, część słuchaczy Wayne'a gejraperem określa Q-Tipa. Również Masta Ace i Brother Ali mówili mi w wywiadach, że jarają się Weezym i "Carterem III" - szkoda, że część ich fanów najchętniej zaatakowałaby Dwayne'a Cartera czosnkiem i osikowym kołkiem.
Przekaz Sokoła z "Każdy Ponad Każdym" nijak się nie zdezaktualizował a nawet zyskał na czasie dzięki internetowej możliwości anonimowego wyładowania kompleksów. Patrząc na internetowe komentarze raperzy dzielą się na: debili i przeintelektualizowanych studencików, wykozaczonych cwaniaków i frajerów bez jaj, sprzedajne popowe dziwki i wtórnych hermetycznych internetowców, wypalonych oldboyów i marnych trampkarzy. Jeśli tak, to po co tracicie na to czas? Moim zdaniem największą siłą rapu jest różnorodność i to, co pokazał Pyskaty świetnym "Bez Granic" - że w jednym numerze możemy usłyszeć obok siebie Fu (który dla części fanów Eldo będzie prostakiem) i Eldo (który dla części fanów Fu będzie "inteligentem"). Natomiast wracając jeszcze na koniec do podziału na trueschool i newschool to idealnie podsumował to w swoim ostatnim (swoją drogą mocno kontrowersyjnie brzmiącym) singlu Paluch - "Czym jest trueschool? To prawdziwa szkoła. Czym jest newschool? To szkoła jest nowa. Gdzie jest różnica, skoro tak się ***** spinasz - i tak najważniejsze jest to, o czym nawijasz". Nic dodać nic ująć.
Każdy powinien znaleźć coś dla siebie i jak powiedział Devin - po co tracisz czas na słuchanie tego, czego nie lubisz i ciśnięcie tego zamiast słuchać tego, czym się jarasz? Nigdy nie skumam hejterskiej mentalności dzielącej raperów na lepsze i gorsze podgrupy i mieszającej ich z obu stron z błotem. Jednak jak widać niektórzy na każdym kroku potrzebują układów, "ich" i wrogów.
@Zarex
dla Ciebie pogrubiłem najważniejsze zdanie w tym tekście. To czy ktoś się przejmie tym artykułem to zależy tylko od tego czy ma coś w głowie czy nie.