Wrozbita Maciej
31-01-2011, 14:12
Poświęć kilka minut na przeczytanie tego artykułu. Mogę Ci przysiąc, że po tej wypowiedzi zmienisz swój pogląd na magię oraz coraz to bardziej powszechny tarot.
Zacznę od początku. Mam na imię Maciej, urodziłem się 9-ego dnia miesiąca. Dzięki tej pozytywnej wibracji, która płynie z owej cyfry posiadam wiele zdolności intuicyjnych, a także dar przepowiadania przyszłości. Wszystko zaczęło się, gdy moja rodzicielka - Maria odprawiła czarny obrządek. Rozłożyła obok mojej kołyski ogromną ilość kart z głowami kozła. Wraz ze swoim małżonkiem, a moim ojczymem - Mastemem zaczęła pod niebiosa wykrzykiwać dziwne rzeczy. Jedyne zdania, które zdołałem wyłapać i zrozumieć w tym żargonie niepoprawnych słów to 'Szatanie, Ty dobrze wiesz o czym ja mówię!' oraz ' za, którym razem odezwiesz się do mnie Diable?!'. Wtedy za wiele rzeczy nie pojmowałem, zresztą jak każdy dwulatek, który jest świadkiem obrzędów satanistycznych. Dotarło to do mnie dopiero w czwarte urodziny, kiedy to ojczym wraz z wujkami (a miałem ich wielu) kupili mi czarnego labradora. Na początku się cieszyłem, zawsze chciałem mieć zwierzątko, które to każdy w rodzinie miał. Mama miała raka, tata tasiemca. Dziwiłem się dlaczego ich nie nazwali... Może nie mieli pomysłu? Do dzisiaj tego nie wiem, a będąc małym chłopczykiem nie wypytywałem. Wiedziałem jak to się skończy (fap, fap). Ja jednak nazwałem swojego psa 'Ryszard'. Kiedy to cała adrenalina opadła, goście poszli do domu, ja postanowiłem się położyć w swoim kojcu. Wtedy ni stąd ni zowąd w mojej głowie rozpętała się prawdziwa burza! Harmider słów, nerwowa dyskusja, debata! Po jednej stronie stanął On, Upadły Anioł, a po drugiej jakiś nic nie znaczący Bóg. Rozmowa przedstawiała się następująco:
- Maciej! Tssss.... Wybraliśmy Cię na przywódcę Slytherinu, tsss!
- Nie słuchaj go Maćku! Tylko jam jest sprawiedliwy! Przyłącz się do Nas, armii Gryffindoru a wszystkie dotychczasowe grzechy zostaną Ci odpuszczone!
Wtedy się zawahałem. W głowie pojawiło się pytanie 'jakie grzechy?! Aż tyle ich mam?'. Miałem, zaledwie 4 lata, więc niczego raczej nie przeskrobałem. Kto z Was w tym wieku nie jadł kotów, czy też bawił się z żabkami. Znaczy się, no... żabkami, nie z żabkami. No, ale przejdę do dalszej części rozmowy.
- Macieju! Bóg pierdoPRAWI głupoty! Nigdy nie zastanawiałeś się dlaczego masz 666 na głowie? Czy nigdy nie pomyślałeś, że ogonek, który wyrasta z Twojej kości ogonowej to znak, że jesteś kimś lepszym?
Znowu zapaliła mi się lampka! Kimś lepszym? Pamiętam jak mając 3 lata starsi koledzy bawili się w przeskakiwanie liny na tzw. poziomy. Każdy chyba zna tą zabawę. Jedna osoba kręci jakąś liną, skakanką a inne przeskakują. U mnie było troszkę, inaczej... Osoba, która przeskoczyła, nie była skazana na szybsze przeskakiwanie przyśpieszającej liny. Wtedy do łask przychodziłem ja... Myślałem, że to normalne, w końcu każdy się tak bawił. Szkoda, tylko , że to ja byłem kręcony... No cóż.
- To nie wszystko! Jeżeli oddasz się mi i mojej czarnej mocy za kilka lat załatwię Ci pracę w Kosmica TV!
Dzięki tym słowom cała sytuacja stała się jasna. Bóg nie musiał odpowiadać, nie miał karty przetargowej, która mogła być warta więcej niż oferta przeciwnika. Dnia 09.06.1966 oddałem duszę Diabłu. Mijały kolejne lata, ja z pozoru normalnie wyglądający chłopak z lekko dziewczęcym głosem zagłębiałem się w tajniki afirmacji, tarota, numerologii, czy też powiązań karmicznych. Przez wszystkie te lata towarzyszył mi Ryszard. Przełomowym rokiem okazał się anno 1976, kiedy to 14 letni Maciej postanowił rzucić klątwę na Ryśka, która miała zamienić go w człowieka. Przygotowania rozpocząłem już w styczniu. Poszukiwałem składników, które pozwolą sporządzić mi wywar zwany 'Pieswludzia'. Do dzisiaj pamiętam tą srogą zimę. Wychodziłem o 3 w nocy na poszukiwania nietoperzy. Dokładniej to potrzebowałem ich skrzydeł, no, ale, kto to widział, aby w styczniu były świeże skrzydła na targowisku. 16 dni zajęło mi upolowanie 3 nietoperzy! Myślałem, że najgorsze mam za sobą... Nie wiedziałem jak bardzo się myliłem. Czytając listę składników w książce kucharskiej mojej mamy, doznałem chwilowego załamania. Miałem już wszystko czego potrzebuje: 6 skrzydeł nietoperza, pieprz, czosnek, gałkę oczną. Brakowało tylko krwi dziewicy i szczypty talentu słynnego rapera (Tupac Amaru Shakur bądź Notorious B.I.G.).
Dalsza część historii zostanie napisana kiedy otrzymam 20 odpowiedzi w temacie.
Do administracji:
Temat nie łamie regulaminu, jest tutaj zawarta moja historia, którą postanowiłem, że się podzielę.
Zacznę od początku. Mam na imię Maciej, urodziłem się 9-ego dnia miesiąca. Dzięki tej pozytywnej wibracji, która płynie z owej cyfry posiadam wiele zdolności intuicyjnych, a także dar przepowiadania przyszłości. Wszystko zaczęło się, gdy moja rodzicielka - Maria odprawiła czarny obrządek. Rozłożyła obok mojej kołyski ogromną ilość kart z głowami kozła. Wraz ze swoim małżonkiem, a moim ojczymem - Mastemem zaczęła pod niebiosa wykrzykiwać dziwne rzeczy. Jedyne zdania, które zdołałem wyłapać i zrozumieć w tym żargonie niepoprawnych słów to 'Szatanie, Ty dobrze wiesz o czym ja mówię!' oraz ' za, którym razem odezwiesz się do mnie Diable?!'. Wtedy za wiele rzeczy nie pojmowałem, zresztą jak każdy dwulatek, który jest świadkiem obrzędów satanistycznych. Dotarło to do mnie dopiero w czwarte urodziny, kiedy to ojczym wraz z wujkami (a miałem ich wielu) kupili mi czarnego labradora. Na początku się cieszyłem, zawsze chciałem mieć zwierzątko, które to każdy w rodzinie miał. Mama miała raka, tata tasiemca. Dziwiłem się dlaczego ich nie nazwali... Może nie mieli pomysłu? Do dzisiaj tego nie wiem, a będąc małym chłopczykiem nie wypytywałem. Wiedziałem jak to się skończy (fap, fap). Ja jednak nazwałem swojego psa 'Ryszard'. Kiedy to cała adrenalina opadła, goście poszli do domu, ja postanowiłem się położyć w swoim kojcu. Wtedy ni stąd ni zowąd w mojej głowie rozpętała się prawdziwa burza! Harmider słów, nerwowa dyskusja, debata! Po jednej stronie stanął On, Upadły Anioł, a po drugiej jakiś nic nie znaczący Bóg. Rozmowa przedstawiała się następująco:
- Maciej! Tssss.... Wybraliśmy Cię na przywódcę Slytherinu, tsss!
- Nie słuchaj go Maćku! Tylko jam jest sprawiedliwy! Przyłącz się do Nas, armii Gryffindoru a wszystkie dotychczasowe grzechy zostaną Ci odpuszczone!
Wtedy się zawahałem. W głowie pojawiło się pytanie 'jakie grzechy?! Aż tyle ich mam?'. Miałem, zaledwie 4 lata, więc niczego raczej nie przeskrobałem. Kto z Was w tym wieku nie jadł kotów, czy też bawił się z żabkami. Znaczy się, no... żabkami, nie z żabkami. No, ale przejdę do dalszej części rozmowy.
- Macieju! Bóg pierdoPRAWI głupoty! Nigdy nie zastanawiałeś się dlaczego masz 666 na głowie? Czy nigdy nie pomyślałeś, że ogonek, który wyrasta z Twojej kości ogonowej to znak, że jesteś kimś lepszym?
Znowu zapaliła mi się lampka! Kimś lepszym? Pamiętam jak mając 3 lata starsi koledzy bawili się w przeskakiwanie liny na tzw. poziomy. Każdy chyba zna tą zabawę. Jedna osoba kręci jakąś liną, skakanką a inne przeskakują. U mnie było troszkę, inaczej... Osoba, która przeskoczyła, nie była skazana na szybsze przeskakiwanie przyśpieszającej liny. Wtedy do łask przychodziłem ja... Myślałem, że to normalne, w końcu każdy się tak bawił. Szkoda, tylko , że to ja byłem kręcony... No cóż.
- To nie wszystko! Jeżeli oddasz się mi i mojej czarnej mocy za kilka lat załatwię Ci pracę w Kosmica TV!
Dzięki tym słowom cała sytuacja stała się jasna. Bóg nie musiał odpowiadać, nie miał karty przetargowej, która mogła być warta więcej niż oferta przeciwnika. Dnia 09.06.1966 oddałem duszę Diabłu. Mijały kolejne lata, ja z pozoru normalnie wyglądający chłopak z lekko dziewczęcym głosem zagłębiałem się w tajniki afirmacji, tarota, numerologii, czy też powiązań karmicznych. Przez wszystkie te lata towarzyszył mi Ryszard. Przełomowym rokiem okazał się anno 1976, kiedy to 14 letni Maciej postanowił rzucić klątwę na Ryśka, która miała zamienić go w człowieka. Przygotowania rozpocząłem już w styczniu. Poszukiwałem składników, które pozwolą sporządzić mi wywar zwany 'Pieswludzia'. Do dzisiaj pamiętam tą srogą zimę. Wychodziłem o 3 w nocy na poszukiwania nietoperzy. Dokładniej to potrzebowałem ich skrzydeł, no, ale, kto to widział, aby w styczniu były świeże skrzydła na targowisku. 16 dni zajęło mi upolowanie 3 nietoperzy! Myślałem, że najgorsze mam za sobą... Nie wiedziałem jak bardzo się myliłem. Czytając listę składników w książce kucharskiej mojej mamy, doznałem chwilowego załamania. Miałem już wszystko czego potrzebuje: 6 skrzydeł nietoperza, pieprz, czosnek, gałkę oczną. Brakowało tylko krwi dziewicy i szczypty talentu słynnego rapera (Tupac Amaru Shakur bądź Notorious B.I.G.).
Dalsza część historii zostanie napisana kiedy otrzymam 20 odpowiedzi w temacie.
Do administracji:
Temat nie łamie regulaminu, jest tutaj zawarta moja historia, którą postanowiłem, że się podzielę.