PDA

View Full Version : Tak było



Żeipap Polak
26-07-2014, 00:55
Co tu się odjebało xD Chciałem się udacz do fryzjera, w tym celu poszedłem do pobliskiego sklepu nabyć bilet upoważniający do przejazdu, po czym udałem się na przystanek. Skwar lał się z nieba, mimo skrupulatnego zachowania zasad higieny, czułem jak pod prawą pachą rośnie w siłę Ukraina, a pod lewą - Czechosłowacja. Gdy nadjechał oczekiwany autobus, moim oczom ukazało się over 9000 spoconych plażowiczów, wylewających się każdym możliwym otworem wehikułu xD Jednocześnie zaskoczyło mnie ukontentowanie na wymizerowanych twarzach podróżnych

> No co zapraszame do środka xD

Nieprzekonany, zrobiłem w tył zwrot i wartkim marszem wróciłem do piwnicy. Ciężko sapiąc, opadłem na obity niebieską tkaniną, obrotowy fotel kultowej marki 4World. Wsłuchując się w uspokajające skrzypienie amortyzatora, obmyślałem szczegółowy plan dalszego działania. W krótkim czasie dopracowałem wszystko w najdrobniejszych detalach. Niezwłocznie zacząłem wdrażać go w życie. Po wpisaniu w niezawodną wyszukiwarkę Altavista frazy

> autobusy to chuj xD

bez trudu namierzyłem organ odpowiedzialny za moje męki. To Związek Komunikacji Krakowskiej, w osobie pani Natalii Rostbaum, rocznik '92, starszego senior managera do spraw transportu zrównoważonego. Niezwłocznie zacząłem komponować maila, w którym obrazowo nakreśliłem codzienne problemy, z jakimi muszą borykać się udręczeni klienci ZKM xD W końcu, zadowolony z wyników mojej pracy nacisnąłem "wyślij". Ku mojemu zaskoczeniu, odpowiedź na moją monografię przyszła w rekordowym czasie. Z wypiekami na twarzy otworzyłem wiadomość

> witam
> prosze sie kontaktowac przez fb
> pozdrawiam
> Natalia Rostabaum
> starszy senior manager ds. zrownowarzonego transportu

Zawrzało we mnie. Z jakiej racji mam korzystacz z żydoksiążki do kontaktów z przewoźnikiem, podczas gdy to właśnie poczta elektroniczna ugruntowała swoją pozycję na świecie, jako ogólnie przyjęta forma kontaktu o charakterze prawie oficjalnym? Chcąc nie chcąc, zacząłem tworzyć podwaliny swojej osobowości sieciowej, czego dotychczas unikałem. Gdy już ukończyłem uzupełnianie wszystkich niezbędnych danych, zwieńczyłem swoje dzieło ustawiając w charakterze zdjęcia profilowego podobiznę kaczora donalda (We wszystkich poradnikach, z których czerpałem garściami przy tworzeniu mojego internetowego alter ego, specjalistki od kreowania wizerunku były zgodne - nieustawienie żadnego obrazka oznacza, że jesteś brzydkim erise xD). Po aktywowaniu profilu, bezzwłocznie rozpocząłem poszukiwania mojego rozmówcy. Zadanie okazało się tylko z pozoru banalne. Po wpisaniu hasła

>pani Natalia Rostbaum, starszy senior manager ds. transportu zrównoważonego

otrzymywałem kuriozalne wyniki; informacje o nadchodzących wydarzeniach kulturalnych w regionie, fanpejdże o charakterze humorystycznym, promowane przez głowy autorytetów moralnych na kiju etc. W rozpaczy zacząłem modyfikować wyszukiwaną frazę, to rozbudowując o nowe słowa kluczowe, a to znów kasując całe segmenty. W pewnym momencie cały ekran poszarzał, a wszystkie elementy serwisu stały się nieaktywne. W miejscu stanowiącym geometryczny środek strony pojawiła się uśmiechnięta twarz wesołego kupca, wzbogacona adnotacją

> Witaj na facebooku! Wygląda na to, że właśnie do nas dołączyłeś. Najwyższy czas, aby odnaleźć
> swoich znajomych!

Poniżej znalazły się dwa przyciski: "wyszukaj" i, znacznie mniejszy "później". Bez wahania wybrałem drugą opcję. Po początkowej panice, nabrałem znowu animuszu i kontynuowałem moje poszukiwania. Nie minęło 5 minut, a ponownie dałem się zaskoczyć młodzieńcowi w kręconych loczkach. Tym razem ton towarzyszącego mu komunikatu był bardziej karcący.

> Jeśli nie odszukasz swoich znajomych, nie będziesz mógł się z nimi kontaktować przez wyjątkowy
> komunikator facebooka! Znajdź ich już teraz!

Z trudem wycelowałem w wyraźnie mniejszy niż poprzednio przycisk "później", po czym jak szalony rzuciłem się do dalszych poszukiwań pani Natalii. Już wiedziałem, że nie mam dużo czasu. Ale nic nie mogło mnie przygotowacz na to, co nastąpiło dosłownie sekundy później. Tym razem głowa Marka była karykaturalnie rozdęta i aż gotowała się z wściekłości. Przypominała nabrzmiałe, opuchnięte bycze jajo (byłem kiedyś za guwniaka u rodziny na wsi i widziałem takie). Wiadomość okalająca tę aberrację aż ociekała jadem

> NIE ROZUMIESZ GOJU ŻE MASZ DODAĆ ZNAJOMYCH?
> TY CHYBA ICH W OGÓLE NIE MASZ CHUJU
> WEŹ SIĘ ZABIJ

Bliski płaczu zacząłem latać kursorem po ekranie, w poszukiwaniu przycisku "później", ale nie mogłem go dostrzec. W końcu patrzę - jest! W prawym dolnym rogu, maleńki jak główka od szpilki. Już wycelowałem koniuszkiem windowsowej strzałki i miałem nacisnąć lewy przycisk myszy, aby choć na chwilę pozbyć się z ekranu tego ohydztwa, gdy kąpe wydał z siebie niepokojący odgłos. Poczułem okropny smród, a ekran zgasł.
Nastała ciemność.

KaZeK
26-07-2014, 01:29
To wina Gaweła 2/3 :)

Sasha Rookslayer
26-07-2014, 01:47
Tak, fajnie.

Nie dam Ci nic mój psychofanie..

Myterro
26-07-2014, 08:08
2/10
http://miudy.blogspot.com/ - tutaj lepsze opowiadania, polecam

Azbestowy Człowiek
26-07-2014, 11:17
>sugerowanie xD